niedziela, 13 grudnia 2015

praca

Tania siła robocza jest przekleństwem słabo rozwiniętych gospodarek, takich jak obecna gospodarka Polski, jako że owa tania siła robocza jest zawsze wrogiem postępu, jako że nie zachęca ona do innowacyjności, a zachęca do marazmu intelektualnego i dalszego obniżania płac, a co za tym idzie także popytu, co pogrąża zawsze gospodarkę w recesji, obserwowanej w Polsce od lat, pomimo hurra-optymistycznych danych GUSu, które pokazują nam, że „krzywa (PKB) rośnie”, ale to jest przecież tylko iluzja, jako że jest to „papierowy” wzrost spowodowany głównie znacznym i systematycznym niedoszacowaniem stopy inflacji przez tenże GUS. Innymi słowy nasz wzrost PKB jest tylko nominalny, a nie realny, jako że PKB Polski jest dziś przecież realnie mniejszy niż za czasów PRLu, ponieważ że Polska utraciła po roku 1989 olbrzymią większość swojego przemysłu. Droga siła robocza była głównym czynnikiem postępu w USA aż do polowy XX wieku, kiedy rząd Stanów Zjednoczonych stracił kontrolę nad imigracją, przez co do USA przyjechało za dużo ludzi, gównie z III świata i Europy Wschodniej (w tym też z Polski), a więc płace tam spadły i już tylko zbrojenia napędzać zaczęły postęp, ale tylko w dość wąskim zakresie (produkcja broni, środków jej przenoszenia i zarządzania ową bronią, a więc też informatyka). Tania siła robocza jest przekleństwem słabo rozwiniętych gospodarek, takich jak obecna gospodarka Polski, jako że owa tania siła robocza jest zawsze wrogiem postępu, jako że nie zachęca ona do innowacyjności, a zachęca do marazmu intelektualnego i dalszego obniżania płac, a co za tym idzie także popytu, co pogrąża zawsze gospodarkę w recesji, obserwowanej w Polsce od lat, pomimo hurra-optymistycznych danych GUSu, które pokazują nam, że „krzywa (PKB) rośnie”, ale to jest przecież tylko iluzja, jako że jest to „papierowy” wzrost spowodowany głównie znacznym i systematycznym niedoszacowaniem stopy inflacji przez tenże GUS. Innymi słowy nasz wzrost PKB jest tylko nominalny, a nie realny, jako że PKB Polski jest dziś przecież realnie mniejszy niż za czasów PRLu, ponieważ że Polska utraciła po roku 1989 olbrzymią większość swojego przemysłu. 1. Auta takie same, ale koszty leasingu ze względu na oprocentowanie znacznie wyzsze. 2. Stawki za fracht u polskich klientów wahają sie w granicach 1,-EUR/km, w niemieckich firmach 1,4 EUR/km 3. koszt paliwa dla niemieckiego i polskiego przewoźnika jest za granica taki sam, poza tym polski przewoźnik chcąc odzyskać zapłacony VAT za granica za paliwo musi zapłacic prowizje pośrednikowi. 4. Wynagrodzenie dla kierowców "unijnych" w polskich firmach, czyli dla tych którzy jeżdżą po Unii pod niemiecką spedycją (jako podwykonawca) już dawno osiągnęlo 8,50 EUR i to netto. Przecietnie taki kierowca zarabia 6 tys PLN/m-c netto. Radze troche zainteresować sie problematyka transportu, a potem pisać. Zastanawiam sie czy to brak wiedzy czy swiadome wprowadzanie czytelnikow w blad powoduje iz w calym artykule nie wymienia sie podstawowego kryterium stosowania tej stawki w stosunku do wszystkich kierowcow znajdujacych sie w danym momencie na terytorium Niemiec.Nie jest istotne miejsce zarejstrowania firmy i inne detale jak numery rejstracyjne auta. Wazne jest ze praca zostala zlecona przez firme niemiecka wiec za jej czesc wykonywana na terytorium Niemiec obowiazuja niemieckie stawki. Koniec. Kropka. Tranzyt to slowo zaslona uzywane przez dzienikarzy i nie ma w tym wypadku zastosowania. Droga siła robocza była głównym czynnikiem postępu w USA aż do polowy XX wieku, kiedy rząd Stanów Zjednoczonych stracił kontrolę nad imigracją, przez co do USA przyjechało za dużo ludzi, gównie z III świata i Europy Wschodniej (w tym też z Polski), a więc płace tam spadły i już tylko zbrojenia napędzać zaczęły postęp, ale tylko w dość wąskim zakresie (produkcja broni, środków jej przenoszenia i zarządzania ową bronią, a więc też informatyka). Głównym naszym nieszczęściem jest zaś to, że nasz sektor B+R czyli R&D został zniszczony na początku lat 1990 wraz z polskim przemysłem, a więc wraz z polską myślą techniczną, polską nauką oraz polskim szkolnictwem wyższym. Polski przemysł meblowy otrzymuje największe subwencje i dotacje z UE. Ten fakt powoduje, źe tradycyjne firmy w Niemczech obecnie nie są wstanie konkurować z tanię siłą roboczą. Do tego jeszcze dochodzi, źe nawet Niemiecki klient kupuje według reklam: "ich bin doch nicht blöd" albo "Geiz ist Geil". Czemu tu się dziwić. A następny spór i kryzys walutowy nadchodzi. Ciekawe Kto będzie wyrównywał straty w UE! Albo jest to juź wyjaśnione? Był czas na reakcję ustaleń rządu Niemiec, ale naszą specjalnością jest odkładanie tematu na czas przyszły.Rząd wiedział dużo wcześniej, związek transportowców tez ,więc nie rozumiem tego oburzenia.Mnie ciekawi jak będzie płacona moja delegacja na teren Niemiec , kiedy jadę z Polski do Niemiec samochodem z rejestracją niemiecką i wracam do kraju.w Polsce jeżdżę samochodem zarejestrowanym w Niemczech. Tania polska siła robocza, wynika przecież tylko pozornie z rynku pracy (nadwyżka podaży nad popytem). Ona wynika z tego, że Polska jest dziś krajem III świata, bez własnego przemysłu, a więc ma ona, jak za zaborów i przed wojną, chroniczną nadwyżkę siły roboczej (miliony zbędnych ludzi). Oczywiście, że w warunkach naszego zacofania, to urzędowe podniesienie płacy (np. minimalnej) nic nie da a może ją nawet obniżyć, jako że może wtedy nawet przybyć bezrobotnych. Bezrobocie można bowiem zwalczyć tylko znosząc kapitalizm, jako że jest ono nieodłącznym atrybutem kapitalizmu, co już tu nie raz i nie dwa wyjaśniałem. Bezrobocie w kapitalizmie będzie przecież tylko rosnąc, jako skutek pracooszczędnego z natury postępu technicznego. Tylko w socjalizmie można zaś prowadzić politykę pełnego zatrudnienia, gdyż wtedy produkuje się nie dla zysku, a dla zaspokojenia potrzeb społecznych. Głównym naszym nieszczęściem jest zaś to, że nasz sektor B+R czyli R&D został zniszczony na początku lat 1990 wraz z polskim przemysłem, a więc wraz z polską myślą techniczną, polską nauką oraz polskim szkolnictwem wyższym. Polski przemysł meblowy otrzymuje największe subwencje i dotacje z UE. Ten fakt powoduje, źe tradycyjne firmy w Niemczech obecnie nie są wstanie konkurować z tanię siłą roboczą. Do tego jeszcze dochodzi, źe nawet Niemiecki klient kupuje według reklam: "ich bin doch nicht blöd" albo "Geiz ist Geil". Czemu tu się dziwić. A następny spór i kryzys walutowy nadchodzi. Ciekawe Kto będzie wyrównywał straty w UE! Albo jest to juź wyjaśnione? Był czas na reakcję ustaleń rządu Niemiec, ale naszą specjalnością jest odkładanie tematu na czas przyszły.Rząd wiedział dużo wcześniej, związek transportowców tez ,więc nie rozumiem tego oburzenia.Mnie ciekawi jak będzie płacona moja delegacja na teren Niemiec , kiedy jadę z Polski do Niemiec samochodem z rejestracją niemiecką i wracam do kraju.w Polsce jeżdżę samochodem zarejestrowanym w Niemczech. Tania polska siła robocza, wynika przecież tylko pozornie z rynku pracy (nadwyżka podaży nad popytem). Ona wynika z tego, że Polska jest dziś krajem III świata, bez własnego przemysłu, a więc ma ona, jak za zaborów i przed wojną, chroniczną nadwyżkę siły roboczej (miliony zbędnych ludzi). Oczywiście, że w warunkach naszego zacofania, to urzędowe podniesienie płacy (np. minimalnej) nic nie da a może ją nawet obniżyć, jako że może wtedy nawet przybyć bezrobotnych. Bezrobocie można bowiem zwalczyć tylko znosząc kapitalizm, jako że jest ono nieodłącznym atrybutem kapitalizmu, co już tu nie raz i nie dwa wyjaśniałem. Bezrobocie w kapitalizmie będzie przecież tylko rosnąc, jako skutek pracooszczędnego z natury postępu technicznego. Tylko w socjalizmie można zaś prowadzić politykę pełnego zatrudnienia, gdyż wtedy produkuje się nie dla zysku, a dla zaspokojenia potrzeb społecznych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz