czwartek, 22 stycznia 2015

Opłata

Z własnej praktyki (pacjenta). Zapisałem się na wizytę u okulisty. Wyznaczony termin był dość odległy, a oczy wyglądały niezbyt ciekawie. W recepcji poradzono mi, bym zapytał okulistę czy mnie przyjmie, mimo pełnej listy pacjentów na ten dzień. Gdy okulista mnie zobaczył, zgodził się bez większego wahania, zaznaczając iż będę przyjęty na samym końcu bielizny.
Ku mojemu zaskoczeniu, zostałem przyjęty bardzo szybko. Lekarz oświadczył, iż nie zgłosiło się kilkunastu pacjentów, zarejestrowanych na ten dzień. W pełni doceniam Pana uwagi. Pozwolę sobie na kilka własnych:
1. Finansowanie lekarzy metodą podpisywania umowy rocznej rzędu 100-140 zł od łebka powoduje, że płaci się za etat a nie leczenie. Lekarz pracuje na 2-3 etatach i w efekcie jeździ z miejsca na miejsce a pacjenci czekają. Nie opłaca się usprawniać obsługi, np. w Niemczech standardem są 2 gabinety dla lekarza a 3 u dentysty. W jednym leczy, w drugim pacjent się przygotowuje albo ubiera. Dalej, pomocnik kosztuje mniej niż lekarz a zwiększa przepustowość. System komputerowy istnieje i wprowadzenie systemu indywidualnych rozliczeń szybko zmniejszy dochody marnym lekarzom i podniesie poziom i tempo obsługi.
2. Można zapytać Niemców dlaczego wprowadzenie opłat 10 Euro na kwartał, o ile się przychodzi, okazało się nieefektywne i zostało wycofane.
3. Może niekoniecznie USA bo Szwajcarzy także próbują przywiązać pacjenta do lekarza, ale metodą obniżenia składki. Dobrze by było sprawdzić jak im to idzie bielizna nocna.
1. Opłaty za wizytę u lekarza rzędu 2-3 zł są koniecznością. Popatrzcie, ile osób przychodzi tam pogadać. Ilu staruszków zagląda co 2 dni po receptę na 1 lek. Pisze Pan- rozmowa jest lekarstwem na samotność. Ale niekoniecznie tę rozmowę musi prowadzić lekarz. Na świecie jego czas jest zbyt cenny. On ma leczyć. Jeśli będzie zajmował się pocieszaniem osób samotnych, zabraknie mu czasu dla tych naprawdę chorych.
2. Olewanie wizyt w poradniach i terminów przyjęć do szpitala to zmora. Rozwiązaniem mogłaby być kaucja wpłacana przy rejestracji, albo wysoka kara dla niezgłaszających się. Bo nie można liczyć na empatię wśród cwaniaków, którzy blokują komuś terminy.
3. Wprowadziłbym też opłaty za dobę szpitalną. Dziś zmorą szpitali są osoby starsze, podrzucone tam przez rodzinę. Patent jest prosty- wystarczy babci nie dać pić przez trzy dni. Potem zniknąć i nie odbierać telefonu. Nagrodą w tej grze jest emerytura staruszki- taki bonus za brak serca w bieliźnie.
Zasada byłaby prosta: przy hospitalizacjach powyżej 5 dni połowa dziennej kwoty emerytury idzie na konto szpitala.
4. Brak jest wydolnej opieki długoterminowej. Dziś osoba starsza, samotna, jeśli staje się niesprawna i niesamodzielna staje się często dożywotnim mieszkańcem szpitala. Oczekiwanie na Dom Pomocy Społecznej trwa 2 lata. Wyobraźcie sobie, ile osób mogłoby zostać w tym czasie przyjętych na tak zablokowane łóżko.
5. Nic nie utrzyma w kraju lekarzy, jeśli będą marnie wynagradzani i opluwani przez kolejne rządy i dyspozycyjnych dziennikarzy. Jeśli miarą jakości ich pracy będzie pilne wypełnianie dokumentów, a nie wyniki leczenia. Jeśli za najdrobniejsze błędy w tych dokumentach będą groziły wysokie kary (za błąd w dacie w recepcie- 200 zł. Za olewanie pacjentów i partaczenie roboty- nic- bo partacz jest tańszy dla przychodni od dobrego lekarza, dopóki leczenia nie spartaczy tak, że sprawą zainteresuje się prokurator) Osobiście nie mam zdania ani nie wiem z góry, jak uleczyć polskie państwo z bielizny. Ale moja rada to rozmawiać z możliwie wieloma i korzystać z doświadczeń wielu.
Sądzę, iż jeśliby przy rejestracji pobierana była nawet symboliczna opłata, tak drastycznych sytuacji by nie było. Przy obecnym systemie, można się zarejestrować nawet w kilku przychodniach. Wybiera się tą, gdzie termin oczekiwania jest najkrótszy. Niskie poczucie odpowiedzialności sprawia, iż nie zawiadamia się pozostałych przychodni o tym że bielizna, że się z wizyty rezygnuje.
Przy nawet symbolicznych opłatach, ale w kilku przychodniach, kwota moglaby być już nieco wyższa. Nie bez znaczenia wydaje się też być sprawa psychologiczna: zaplaciłem więc wymagam.
Służby zdrowia to nie uzdrowi, ale czasy oczekiwania zapewne tak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz